środa, 26 czerwca 2013
Airship - Editors
Dzisiejszy deszcz pomógł mi sobie przypomnieć jak dobra muzyka kryje się pod szyldem Airship. Kryje się dalej, mimo iż kapela zasnęła snem takim przymusowym, jaki ma miejsce na wyjazdach podczas ciszy nocnej o godz. 22, teoretycznie ;) Dzisiaj również miałam okazję zamienić parę zdań na temat tego, czy muzyczna podróż między zespołami w przypadku Elliotta Williamsa z Airship do Editors to awans czy raczej zmarnowanie szansy na coś, co mogło stać się duże, mocne, dobre?! Z jednej strony nie dziwię się wokaliście Airship, bo możliwość grania w grupie Editors to zapewne wielka frajda - co widać na koncertach - panowie dobrze się rozumieją, po prostu wychodzi im to muzykowanie. I to była moja strona. Drugą zaś stronę zajęła damska część musictaboret, która słusznie zauważyła: co jeśli Airship miało stać się bardziej sławne, przecież dobrze im szło, nagrywali drugą płytę... Tego pewnie się nie dowiemy. Chyba, że Editors pójdą spać, czego uczestniczka rozmowy 'z drugiej strony' przecież by nie zniosła ;) A ja się pytam: gdzie jest trzecia strona? Na trzeciej stronie znajdziecie te wszystkie dobre kawałki, które Airship nie zabrało ze sobą do łóżka. This is hell!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Potwierdzam, nie zniosłabym rozpadu Editors! Już i tak swoje przeżyłam, gdy odszedł od nich Chris Urbanowicz :( Tak więc dobrze jest, jak jest, a kiedyś może ktoś zrobi wywiad z samym Elliotem i dowiemy się, jak to z tym przejściem było. Dobrze, że jest ta trzecia strona - wystarczy na długo :)
OdpowiedzUsuńkiedyś, ktoś...mam nawet kandydatkę:) ponoć wywiady przeprowadza przy użyciu madejowego łoża;)
OdpowiedzUsuń"A kiedyś może same zapytamy Elliotta..." :)))
OdpowiedzUsuń